strona główna Złote myśli, aforyzmy Cytaty, fragmenty adaptacje sceniczne polskie wydania polskie tłumaczenia autor - Edmond Rostand Cyrano de Bergerac - bohater adaptacje filmowe i inne ciekawostki - informacje linki

Cyrano de Bergerac Edmonda Rostanda w Polsce

Cyrano de Bergerac - 25 lutego 1900 roku
Teatrze Wielkim (Teatr hr. Skarbka)
we Lwowie


Reżyser (Directed by) - Adolf Walewski

Odtwórca roli tytułowej (The main star) - Józef Chmieliński.

Tłumaczenie (Translation) - Jan Kasprowicz

Scena Lwowska postarała się o nowy przekład Jana Kasprowicza. Wykorzystano go 25 lutego 1900 roku w Teatrze hr. Skarbka. W roli tytułowej wystąpił Józef Chmieliński. Przedstawienie w reżyserii Adolfa Walewskiego powtórzono 24 razy z niesłabnącym powodzeniem.

Gra statystów w czasie tego przedstawienia nie była zadawalająca, o czym świadczy wypowiedź reportera Kuriera Lwowskiego.

Dzięki Lwowiakom także Kraków poznał "Cyrana de Bergerac", gdy w 1900 zespół Teatru hr. Skarbka wystąpił na scenie jednego z teatrów grodu Kraka.

Na zdjęciu obok - Józef Chmieliński jako Cyrano
Ilustracja pochodzi z książki:
Słownik biograficzny teatru polskiego 1765-1965. Warszawa: PWN, 1973. Tablica 10.

Bibliografia:

  1. "Kurier Lwowski" 1899 nr 25 s. 4.

  2. Dzieje teatru w Krakowie w latach 1893- 1915. T. 5. Cz. I wol.. 2. Kraków- Wrocław: Wydawnictwo Literackie, 1985. s. 44.


Obsada (informacje za: Cyrano de Bergerac: Romantyczna komedia w 5 aktach / Edmond Rostand. Tł. Jan Kasprowicz; Wstęp Juliusz Bandrowski, L. Heller. Lwów: Dyr. Teatru hr. Skarbka, 1899.):

Cyrano de Bergerac - Józef Chmieliński lub Władysław Woleński

Chrystyan de Neuvilette - Wostrowski

Hrabia Guiche - Hierowski

Wicehrabia Valvert - Nowacki

Ragueneau, pasztetnik - Feldman

Liza, jego żona - Kwiecińska

Ls Bret, przyjaciel Cyrana - Wysocki

Carbon de Castel-Jaloux, kapitan kompanii Gaskończyków - Jaworski

szlachcice:

Liegniere - Walewski

Cuigy - Kliszewski

Brissaille - Bielecki

aktorzy:

Montfleury - Bogucki

Bellerose - Mrozowicz

Jodelet - Neuman

Roksana, kuzynka Cyrana - Stachowicz

Jej Duenna - Gostyńska

zakonnice:

Siostra Marta - Nałęcz

Siostra Klara - Jastrzębiec

Matka Małgorzata - Cichocka

kartka pocztowa
Nakl. L. Propsta, Lwów
Fotogr. Mazur

Kadeci gaskońscy: Solnicki, Prochalska, Antoniewski, Kasprzycki

Kapucyn - Rożański

Poeci: Kwiatkiewicz, Mrozowicz, Lelewicz, Kratochwil, Modzelewski

Roznosicielka - Ogińska

Kwiaciarka - Modzelewska

Obywatele, markizowie, muszkieterzy,   złodzieje kieszonkowi, kucharze,   poeci,   kadeci gaskońscy, aktorowie, aktorki, skrzypkowie, paziowie,, dzieci, hiszpańscy żołnierze, widzowie,   preciezy, zakonnice itd.

Pierwsze cztery akta   dzieją się w r. 1640, akt piąty w r.  1655.


Na Cyrana de Bergerac szliśmy bez wielkiego przekonania. Autor był nam nie znany, my zaś mieliśmy zaufanie do starszych firm, Szyllera, Ohneta, Sardou, ostatecznie do Hauptmanna. Kim jest ten Edmund Rostand, nikt nie wiedział. Cokolwiek mieliśmy nadziei, że coś się z niego da zrobić, sztuka bowiem miała aktów pięć. To już jest coś... Aktów dziewięć byłoby lepiej, no, ale niech już będzie pięć; Szekspira dlatego uznaliśmy za wielkiego pisarza, że człowiek po trzech godzinach tracił rachubę, ile już było odsłon, a nigdy nie wiedział, ile jeszcze będzie? To jest poeta, to rozumiem! Trzeba było odsłony karbować scyzorykiem na poręczy galerii!

Zobaczmy jednak tego Cyrana. Trochę nas zaniepokoiło to, że w dniu premiery niesłychanie trudno było dostać się na paradyz. Oj, to coś znaczy... Na okienku kasy wisi kartka: "Wszystkie bilety wysprzedane". Coś więc ludzie musieli się zwiedzieć o tej sztuce i może to być sztuka "morowa", bo i afisz teatralny jest jakiś uroczysty, biało-czerwony, jaki bywa tylko na wielkim przedstawieniu.

Zaniepokoiło nas to do tego stopnia, że już o godzinie piątej węszyliśmy u drzwi teatru. Miny niespokojne, w oczach początek trwogi i ciekawości. Zrobił się taki ścisk, że dostaliśmy się do teatru łatwo, a już to samo nastroiło nas przychylnie dla sztuki.

kartka pocztowa

Rany boskie! To nie sztuka, to coś takiego... coś takiego... Nie! to się nie da powiedzieć! Musieliśmy to wyrazić wyciem tak przeciągłym, tupaniem tak entuzjastycznym, że teatr drżał w posadach. Byłbym niemądry, gdybym to usiłował opisać, tego bowiem nie zdoła żadne ludzkie pióro. Któż opisze sen - sen wspaniały, burzliwy, rozkoszny, zalany oceanem rymów, przebity szpadą po stokroć przez serce, pełen miłości i śmierci, strzelania i krzyków, radości i rozpaczy, śmiechu i łez, sen pełen słońca i księżyca, Francuzów i Hiszpanów, sen, w którym od razu jest teatr i knajpa, i Paryż, i pole bitwy, i klasztor.

Gdyby tak jeszcze cmentarz - mój Boże! Ale i tego było dość! Tego już było za wiele jak na biedną oszołomioną, nieszczęsną, rymami podrażnioną duszę!

A jak to grali: Cyrana - Chmieliński, Stachowiczowa - Roksanę, Wostrowski - Nevilleta, Feldman - Rageneau, Hierowski - księcia, Nowacki - markiza, tego, co się pojedynkuje, Walewski - pijanego poetę, Różański - kapucyna, Jankowska - pazia, śliczna jak anioł Nałęczówna (umarło biedactwo!) - siostrę Martę, Bogucki - Montflery'ego (czytam ten afisz z serca).

Dnia tego zamianowaliśmy Józefa Chmielińskiego największym aktorem całej Europy, Ameryki i wielu innych części świata, kochankiem zasię naszym stał się Cyrano, kapitan czart. Staliśmy się szlachetni jak on, dumni jak on i jak on rycerscy. Nie należy dodawać, że zaimponował nam wszystkim, lecz jeden wzgląd, jedna jego cnota, na którą mało kto zwrócił uwagę - zawróciła nam doszczętnie w głowie. Bił się cudownie, ale to mało; od tego był Gaskończykiem, aby się dobrze bił. Kochał cudownie - racja - ale od tego był poetą; umierał ślicznie i rzewnie z tego samego powodu. Nie ma co! - morowy człowiek! Ale, o ludzie! W jednym miejscu człowiek ten niesamowity zaimponował nam, nam, którym się zdawało, że na całym świecie nie mamy równych w jednym przedziwnym kunszcie, w sztuce podpowiadania! Wszak treścią, duszą, istotą szkoły jest podpowiadanie; gdyby ta sztuka zanikła, można by zamknąć wszystkie szkoły na świecie. Byli wśród nas mistrze nad mistrzami, co umieli ci podpowiedzieć odpowiedź na profesorskie pytanie w sposób diabelski (o czym będzie naukowy rozdział) - lecz tak podpowiadać cudownie, bo bez przygotowania, jak Cyrano podpowiadał Chrystianowi pod balkonem - tego chyba nikt na świecie nie potrafi. Rymami! najśliczniejsze wiersze! O pocałunku!

Kochaliśmy te wiersze i każde wśród nich słowo. Rycerska burza powiała ze sceny jak huragan, rycerską łapą chwyciła nas za płowe czupryny i poniosła na księżyc. Życie uczyniło się piękniejsze. Warto było żyć, och, warto! Wszystko naokoło nas było szare, malutkie i mizerne, a ten Francuz zwariowany rzucił nam nowe jakieś życie ze srebrnego księżyca. Podnosiliśmy oczy na księżyc, a Cyrano jego twarzą do nas się uśmiechał. Księżyc stał się nam bliski i kochany, bo tam był Cyrano, ten czarodziej, co nam swoją przeczystą szpadą pootwierał serca jak poczwarki i z serc wyleciały motyle pożądań rzeczy czystych, motyle pragnień rzeczy idealnych, poezji i rymów miłości. Dusze w nas były wiotkie, nędzne, blade, od lada podmuchu słaniające się. Kiedy jednak Cyrano spojrzał na nas ze sceny, mężnieliśmy my, wypinaliśmy piersi i patrzyliśmy groźnie.

Ostatnim wyrzutkiem był wśród nas ten, co nie umiał Cyrana na pamięć. Ja do dziś wiersz, w którymkolwiek miejscu zaczęty, będę mówił dalej. Ba! Chmieliński, grający Cyrana jak dwudziestu aniołów, miał takie nieszczęśliwe miejsce, w którym się zawsze mylił. Zdarza się często, że gdy aktor na premierze pomiesza ze sobą słowa i nie może z nich wybrnąć, to na każdym następnym przedstawieniu z samego strachu, że się może znów zaplątać, myli się w istocie. Znaliśmy tę piętę u Chmielińskiego i z poczciwym uśmiechem na ustach szeptaliśmy te dwa wiersze "o kurcie bawolej" - bez omyłki.

Byłem na Cyranie dwadzieścia cztery razy, z tego prostego powodu tylko tyle razy, bo go więcej nie grano. Uwielbieniem swoim dla tej sztuki wzruszyliśmy już na stałe kontrolera teatru, bo nas wpuszczano na galerię jakoś dziwnie łatwo. W teatrze zrozumieli zapewne, że jesteśmy pożyteczni, takiej klaki bowiem, szczerze zachwyconej, nie mógł nikt kupić za najdroższe pieniądze.

Kornel Makuszyński: Bezgrzeszne lata. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1980 s. 100- 103.


24th February in 1900 in the Great Theatre (Theatre of earl Skarbek) in Lvov

Lvov Scene tried to get a new translation of Jan Kasprowicz. The translation was used during performance on 25th February 1900 in the Theatre of earl Skarbek. The main star was Józef Chmieliński. Performance directed by Adolf Walewski was taken 24 times with unflagging success.

The play of playing walking parts was unsatisfactory what has been mentioned by reporter of Lvov Daily. 

Thanks to Lvov people also Cracow knew "Cyrano de Bergerac". The actors of the Theatre of earl Skarbek gave performance in Cracow in 1900.

***

We came to see "Cyrano de Bergerac" half-heartedly. We didn't know author, we trusted old firms as Szyller, Ohnet, Sardou, Hauptmann. Nobody knew who was Edmund Rostand. But we had hope that it was possible to do sth with it, because it was a five-act play. It was sth. It could be better if it was a  nine-act play, but at last it could be five-act play. Shakespeare was told to be a big writer because after three hours we didn't remember how many scenes was and how many would be. He is a writer, I understand that. It was necessary to notch scenes on balustrade of gallery.

Let's see this Cyrano. We were a little concern, because in day of premiere was difficult to get on performance. It signs sth. In the window of box-office was notice "All ticets are sold". It seems that people found some  information about that performance and maybe this performance is very good because a poster is festive in colours white and red, which is reserved only for big performances. 

It concerned us so much that we entered the theatre at five o'clock. Faces anxions, in eyes fear and curiosity. It was so many people that we got to theatre easy and it well-disposed us to performance.    

O God. It didn't was the performance but sth.... It is no possible to say. We had to give our emotion by yeling and tramping so strong that the theatre moved. I could be silly if I would like to describe it because it was  underscribable. Who can describe a dream - a dream wonderfull, with the ocean of rhymes, pierced heart many times with a sword, full of love and death, full of shooting and screams of happiness and despair, laugh and tears, a dream full of sun and moon, Frenchmen and Spanishmen, a dream, in which is a theatre and a pub, and Paris and a battle-field, and a monastery.

Maybe a cementary - o God ! It was enough of it. It was too many for a soul poor, staggered, unhappy, irritated with rhymes.

And how they acted: Cyrano - Chmieliński, Stachowiczowa - Roksana, Wostrowski - Nevillet, Feldman - Rageneau, Hierowski - an earl, Nowacki - a marquiz who duels, Walewski - a drunk poeta, Różański - a monk, Jankowska - a page, beautiful as an angel - Nałęczówna (she dead !) - a sister Marta, Bogucki - Montflery (I read this poster with depth of my heart.)  

This day Józef Chmieliński was said the biggest actor of Europe, America and in the other parts of world, Cyrano became our lover, our captain Evil one. We became as noble and proud as he and so gallant as he. He made an impression on ours, but one of his virtues bothered us. He fought wonderful, he was Gaskon. He loved wonderful - and he was a poet, he was diying wonderful. He was a trump. But o people ! But in one place he made an impression on ourselves, in the an art of prompting. The main part of school is prompting. If that art went away it could be closed all school in the world. There were masters who could prompt for a teacher answer in evil way - but to prompt without preparation as Cirano to Christian under balcony is impossible for somebody  in the world. With rhymes. The wonderful verses ! O kiss !

We loved this verses and every its word. Knightly storm blew from the scene as hurricane, he cought us for our hair and moved us to the moon. The life became more wonderful. It was proper to live. Everything around us was gray, small and ill-looking but this French-man threw us the new life from the moon. We moved our eyes to the moon and Cirano with its face smiled to us. The moon became close and love because there was Cyrano there. Our souls were limp, pale, base. But when Cyrano looked for us from the scene we threw out our chests and we looked sinisterly.

The last outcast was from us that who didn't learn Cirano by heart. I will speak a line of the verse of Cirano to the end till this times and it is no important in which place I will start it. But Cirano as every actor have the place of his part in which he made mistakes. We knew this mistake of Chmieliński and we whispered this verses without mistake.     

I saw Cirano 24 times, and only 24 times because it wasn't played more. With our adoration to this play we so moved a theatre inspector that he let us go to gallery very easy. They understood in theatre that we our useful,   because it wasn't possible to buy so delighted claque.

Kornelk Makuszyński, The innocent years. Cracow. Publishing house literary, 1980 page 100-103

Tłumaczenie - Agata Bartosik - Serdecznie dziękuję!!!


Cyrano de Bergerac Edmonda Rostanda w Polsce

strona startowa - kliknij!
www.cyrano0.republika.pl
cyrano0@op.pl
Gabriela Bonk